Uwielbiam-y!!!
Zawsze, ale to zawsze dusiłam je w wielkim garze/garach, a ostatnio, w weekend - eksperymentując - nie martwiąc się czy coś się przypali, wykipi czy cokolwiek innego - zwinęłam, ułożyłam i wstawiłam do piekarnika - zrobiły się same! Wyszły wspaniałe, idealnie soczyste, zwarte a jednak delikatne - jakby lżejsze - bo już bez wstępnego obsmażania.
Od dziś robię tylko i wyłącznie pieczoną wersję - Wam też polecam, oprócz walorów smakowych - mamy dużo czystszą kuchnię od tradycyjnego wykonania ;)
Składniki na około 20-22 gołąbki:
- średniej wielkości kapusta włoska
- około 700-800 g mielonego mięsa - z szynki, łopatki - ja kupuję i mielę sama
- 300 g suchego ryżu
- świeżo zmielona sól morska, świeżo zmielony pieprz - do smaku
- dodatkowo: kilka suszonych pomidorów, majeranek, tymianek
- 2 słoiczki koncentratu pomidorowego - ja mam z mojego przepisu na najlepszy koncentrat pomidorowy
- 1 szklanka wody
- mały pęczek pietruszki
Przygotowanie:
- ugotować ryż według instrukcji na opakowaniu
- wielkim garnku - w takim, w ktorym zmieści się nasza kapusta gotuję wodę, którą należy posolić - do wrzątku dodajemy główkę kapusty z wcześniej wyciętym "kłąbem", odrywamy - odcinamy - wyciągamy sparzony liść po liściu
- do wystudzonego ryżu, dodajemy mięso, przyprawy i mieszamy, dokładnie, bez pośpiechu, żeby wszystko ze sobą się idelanie połączyło
- ze sparzonych liści odcinamy "odstającą" część z kłąba i układamy na początku liścia farsz - około 3 pełnych łyżek , zazawijamy brzegi zwijamy jak na gołąbki przystało
- na dnie naczynia, blachy czy jak ja brytwanny układamy z 2-3 liście sałaty, takie, ktore się nam porwały przy wyciąganiu z wody, lub te za małe na zawijanie
- zawiajamy farsz aż do samego końca, układamy pierwszą warstwę gołąbków, na każdy kladziemy po łyżeczce koncentratu, przykrywamy drugą warstwą gołąbków i te również smarujemy koncentratem, jeden po drugim
- podlewamy naokoło szklanką wody
- wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 200 stopni i pieczemy pod przykrywciem około 2 godzin, na ostatnie 10-15 minut, zdejmujemy pokrywkę
- podajemy w towarzystwie świeżej natki pietruszki
Smacznego ;)
świetne:) też robię w piekarniku w sumie dawno nie robiłam:)
OdpowiedzUsuńMniam ! Też zapiekam :) Uwielbiam i pieczone i odsmażane :) Twoje wyglądają bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tym pieczeniem - zapamietuję :-)
OdpowiedzUsuńŚrednio lubię gołąbki w tradycyjnej wersji. Ale takie pieczone chętnie bym spróbowała. ;)
OdpowiedzUsuńEwcia ja od zawsze piekę gołąbki i w życiu ich nie obsmażałam :)
OdpowiedzUsuńOgromną mi ochotę na nie zrobiłaś, niestety ja szalenie nie lubię ich przygotowywać, głównie ze względu na obgotowywanie kapusty. Ale jak Wy uwielbiam je i mogłabym jeść codziennie, na zmianę z sosem pomidorowym i pieczarkowym :)
Wyglądają pysznie, spróbuję na pewno, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOstatnio były u mnie takie tradycyjne ale tych też musze koniecznie spróbować . :)
OdpowiedzUsuńEwa jak przyjadę kiedyś do Ciebie to bardzo proszę o takie gołąbki:)
OdpowiedzUsuńTakich pieczonych jeszcze nie próbowałam. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu dusiło się gołąbki w wielkim garze ... w domu mojego Połóweczka piecze się je ... piekę je i ja od kilku lat i tez się nimi nie umiemy najeść:). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTa twarda część kapusty to GŁĄB :) Ale to szczegół!!! Ja robię gołąbki z kapusty włoskiej. Po wycięciu "głąba" liście świetnie odchodzą więc parzę we wrzątku po 2-3 liście (zamiast całej główki). Zdecydowanie wygodniej :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa robię z kapusty włoskiej. Po wycięciu "GŁĄBA" liście super odchodzą więc parzę po 2-3 liście we wrzątku. Zdecydowanie wygodniej niż "męki" z całą kapustą :)
OdpowiedzUsuń