Jak to już ze mną bywa, do niektórych rzeczy czy działań muszę dojrzeć, pomimo sędziwego wieku;)
I tak też się stało, ani chwili się nie wachałam co zrobić z 5 l wiadrem pełnym wiśni zerwanych prawie przy mnie z drzewa. W domu procenty zalegają - nie ma z Kim wypić, cukru też nie brakuje i poszło, pierwsze koty za płoty.
Po tygodniu od nastawienia dostałam kolejną porcę wiśni i one również skończyły w nalewce, w ten sposób stałam się posiadaczką ponad 5 l wiśniówki i 3 l słoików upojonych wisienek.
Przepis znalazłam na tej stronie, nic w nim nie zmieniałam, jak dla mnie idelane proporcje, nalewka jest gęsta, słodka i ma moc, a wiśnie - lepszych nigdy nie jadłam.
Składniki:
- 2 kg dojrzałych wydrylowanych wiśni
- 2 kg cukru
- 1,5 l spirytusu 70%
Przygotowanie:
- wiśnie dokładnie myjemy, zostawiamy żeby chwilę obeschły i zaczynamy drylować - do tej nalewki muszą być drylowane - zajmuje to chwilę, ale mamy dzięki temu pyszną nalewkę i wspaniałe owoce do wykorzystania na później
- owoce bez pestek zasypujemy cukrem - ja sypałam 0,5 wiśni na to 0,5 kg cukru i tak do końca, na samą górę należy wlać 200 ml spirytusu - dodatek w tym etapie takiej ilości alkoholu hamuje nam proces fermentacji, odstawiamy tak przygotowane wiśnie na tydzień czasu, co kilka dni należy je zamieszać w miarę możliwości
- po tym okresie, zlewamy sam sok - ja poprostu odcedziłam wiśnie a sok zostawiłam w naczyniu, w którym robiłam nalewkę ( bardzo duży "walcowaty" wazon) , do soku dolewamy resztę alkoholu - zostawiamy do przegryzienia się na 2-3 dni - ja tak zrobiłam i zlewamy do czystych i suchych butelek, odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na minimum 2-3 miesiące
- wiśnie poukładałam w słoikach, które trzymam w tej chwili w lodówce, ale skusiłam się na jeden mały słoik wiśni, który wyniosę do piwnicy, w celu sprawdzenia czy nic się z nimi nie stanie - dam Wam znać za pół roku
Smacznego;)
mmm :) napiłabym się kieliszeczek :)
OdpowiedzUsuńDawniej u mnie w domu robiło się właśnie nalewki wiśniowe, ale sama jeszcze nie próbowałam. Piękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńMoja książka:
www.nielegalna-ksiazka.blogspot.com
O,właśnie! U mnie procenty zalegają od wesela siostry :)
OdpowiedzUsuńWiśniówka stoi (ale robiłam troszeczkę innym sposobem), a ja myślę nad innymi nalewkami. Jest coś jeszcze w Twoich planach?
Witam ;)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać, czy z tym słoiczkiem co poleciał do piwnicy nic się nie stało? :)
Z góry dziękuję za odpowiedź. =]
Witam! ;)
OdpowiedzUsuńChciałam zapytać, czy nic się nie stało z tym słoiczkiem co poleciał do piwnicy. Wisienki zjadliwe?
Z góry dziękuję za odpowiedź. :)
Byłam, przyniosłam, są cale - zdrowe -mega klejące - słodko-alkoholowe - pyszne! Pomimo, że w piwnicy nie jest aż tak zimno. Pozdrawiam serdecznie ;)
UsuńU mnie wiśnie po nalewce stoją w słoiku już od roku-żadnych problemów,są smaczne i często stosowane do pączków przez żonę:-)
UsuńA czy wazon był czymś przykryty, zasłonięty? Czy cały czas otwarty? :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWłaśnie robię Twoją nalewkę. Po jutrze upłynie tydzień od nastawienia wiśni w cukrze. Po odłączeniu owoców od soku chcę zostawić wiśnie w alkoholu w słoiczkach. Zastanawiam się jak to zrobić. Czy zalewać spirytusem 70% cały słoik czy tylko trochę, czy zamiast spirytusu użyć wódki? Czy taki słoiczek z wiśniami przetrwa próbę czasu? Możesz opowiedzieć jak Ty to przyrządziłaś taki słoik z wiśniami?
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczny za odpowiedź
Cześć Michał ;) Ja już wiśni nie zalewałam dodatkowo alkoholem, były wystarczająco "pijane" ;) Bojąc się, że się popsują delikatnie kilka słoiczków przesypałam cukrem, jeden na próbę czasu wyniosłam do piwnicy - przetrwał, wiśniom nic się nie stało, ale resztę - czytaj większość trzymałam w słoikach w lodówce, gdyż były dla mnie zbyt cenne. Wódkę można użyć zamiast spirytusu, będzie delikatniej. Pozdrawiam
UsuńWitam, czy wiśnie przez tydzień kiedy są zasypane cukrem, powinny być czymś przykryte, bądź szczelnie zamknięte? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa osobiście przygotowuję nalewki w słoikach zakręcanych plastikową nakrętką(takich przeznaczonych na ogórki kiszone)-żadna z nich nie "przeszła" zapachem plastiku. A jeśli ktoś przygotuje nalewkę w otwartym naczyniu,ryzykuje "nalotem" muszek owocówek:-)
UsuńWitam. Właśnie zabrałam się pierwszy raz w życiu za robienie wiśnióweczki i już nie mogę się doczekać zimy :) Nie widzę odpowiedzi na pytanie Marudy -> przykrywamy czymś "wazon"? Czy dopiero na etapie butelkowania zakręcamy?
OdpowiedzUsuńWitam, nie mogę znaleźć odpowiedzi na pytanie Marudy -> czymś przykrywamy / zakręcamy "wazon" czy dopiero na etapie butelkowania? Z góry dziękuję za odpowiedź bo wiśnie już mi siedzą w wielkim słoju (na razie tylko pod ściereczką). Już nie mogę się doczekać zimy!
OdpowiedzUsuń