logo

wtorek, 30 lipca 2013

Chleb lawendowy na zakwasie żytnim

Nie wiem dlaczego, ale kiedyś chyba nie lubiłam lawendy, piszę chyba, bo nie zastanawiałam się nad tym, ale unikałam jej, zakładając, że właśnie nie lubię, nie ważne;)


Teraz uwielbiam, choć zawsze troszkę boję się tego "mydlanego" posmaku, to udaje mi się wyważyć i znaleźć odpowiednią oprawę i zastosowanie do jej użycia.
Dodatkowo mam do niej "słabość" odkąd poznałam się z pewną Zosią i wiem, że to Ona jest główną sprawczynią mojej lawendowej fascynacji.





Składniki na 2 keksówki:
  • 600 g zakwasu żytniego - płynnego
  • 300 ml wody
  • 200 g mąki żytniej typ 720
  • 450 g mąki chlebowej typ 650
  • 2 łyżki soli morskiej
  • 2 łyżki miodu lawendowego
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży 
  • tłuszcz do wysmarowania formy - olej
  • kilka gałązek świeżej lawendy



Przygotowanie:
  • do dużej miski wlewamy zakwas, wodę, miód, dodajemy sól, mąki, drożdże i dokładnie mieszamy
  • przykrywamy, odstawiamy na godzinę
  • keksówki smarujemy cienką warstwą oleju, wykładamy umytymi i osuszonymi gałązkami lawendy
  • ciasto mieszamy - przekładamy do keksówek, muszą zajmować 2/3 ich wysokości, przykrywamy czystymi ściereczkami aż urośnie do brzegów foremek
  • wstawiamy do zimnego piekarnika, ustawiamy go na 200 stopni w opcji: góra-dół i pieczemy godzinę
  • po tym czasie chleb wyciągamy z formy na kratkę do całkowitego ostygnięcia


Smacznego;)


poniedziałek, 29 lipca 2013

Sernik z tonką i wiśniami z wiśniówki

Nie tylko ja uwielbiam serniki, nie tylko ja uwielbiam je piec;)
Poznałam kolejnych serniko-Smakoszy i cieszę się, że smakują im moje sernikowe twory.


Powstały dwa, jeden dla Kasi z bloga cobytuzjeść?, która odwiedziła mnie ze swoim synkiem Jasiem.
Dziękuję Kasiu za Twoją obecność i za piękne prezenty, które mają dla mnie bardzo duże znaczenie i są wyjątkowe, a świadomość posiadania takiej samej torebki daje mi poczucie wielkiej radości.


Drugi podarowałam bardzo bliskiej mi osobie, która uwielbia serniki tak bardzo, że z nikim się nie podzieli ani kawałkiem i zjada go na śniadanie, obiad i kolację.
Dla takich wspaniałych osób, mogę piec serniki choćby codziennie!


W pierwszej wersji miały być z malinami, ale dzień wcześniej oddzielałam wiśnie od wiśniówki i to one były główną dekoracją i smakowitym akcentem.
Przepis na wiśniówkę podam jak tylko dojadę do Ikea po specjalne butelki, żeby ją przechowywać.



Składniki na formę o średnicy 15 cm:

  • 0,5 kg sera na serniki - z wiaderka
  • 5 jajek
  • 1 szklanka  drobnego cukru 
  • 150 ml śmietanki 30 % lub 36 
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 ziarenko tonki

  • około szklanki wiśni z wiśniówki lub innych owoców sezonowych
  • 50 g płatków migdałów


Przygotowanie:
  • spód tortownicy wyłożyć papierem
  • piekarnik nagrzać do 175 stopni
  • do misy miksera wybić jajka, dodać cukier, zmiksować na białą masę - około 7-8 minut
  • dodać ser, śmietankę, mąkę i starte ziarenko tonki (ścieramy je na tarce jak ścieramy gałkę muszkatałową), miksować do połączenia się składników na gładką masę
  • przelać ciasto do formy i piec w 175 stopniach około 15 minut, zmniejszyć temperaturę do 120 stopni i piec przez kolejne 1 godzinę i 45 minut
  • wyłączyć piekarnik, studzić jeszcze przy uchylonych drzwiczkach około 15-20 minut, następnie zostawić do całkowitego wystgnięcia na blacie, wstawić na całą noc do lodówki
  • tuż przed podaniem  podprażyłam płatki migdałów i "obkleiłam" nimi brzegi sernika
  • wierzch udekorować wiśniami z wiśniówki lub świeżymi owocami i miętą



Smacznego;)

Dżem z czarnych porzeczek i jeżyn

"Czarne perły", bo tak nazywam czarne porzeczki - kojarzą mi się z domem rodzinnym i z dżemem, ktory był uwielbiany przez jednego z moich braci. My wszyscy lubiliśmy słodkie truskawkowe i wiśniowe a On - porzeczkowy, na kromce chleba oliwskiego i do tego szklanka zimnego mleka.

Ja jako już dorosła osoba doceniłam porzeczkę w pleśniaku i to do niego zawsze zamykam ją za szkłem na zimę, w woreczkach w zamrażarce czy na świeżo w deserach - głównie ze słodkimi lodami w roli głównej.


Kilka dni temu, resztę zerwanej czarnej porzeczki u Mamy połączyłam z jeżynami, które nadały wspaniałej głębi koloru i dodały cudownego aromatu. Tylko trzy składniki, a smaku całe mnóstwo!




Składniki:

  • 1 kg czarnej porzeczki
  • 300 g jeżyn
  • 600 g cukru trzcinowego

Przygotowanie:
  • oczyszczoną i umytą porzeczkę umieścić w garnku z grubym dnem, zasypać cukrem, dokładnie wymieszac i przesmażać aż cukier całkowicie się nie rozpuści - około 15-20 minut
  • dodać jeżyny, przesmażać do uzyskania porządanej konsystencji - ja smażyłam kolejne 30 minut, co jaki czas mieszając, porzeczki mają w sobie mnóstwo pektyny i bardzo szybko zaczynają gęstnieć, jak nie w garnku to napewno już w słoikach
  • gorące nakładamy do suchych i czystych słoików, mocno zakręcamy i stawiamy do góry dnem do całkowitego ostygnięcia, wystudzone wynosimy do piwnicy



smacznego;)

sobota, 27 lipca 2013

Cozze Gratinate - zapiekane małże

Co tydzień mam dostęp do świeżych - żywych muli.
I choć najchętniej jadam je jesienną i zimową porą, to teraz latem, też chętnie się na nie kuszę.
Pomysł podpatrzony we włoskiej książce, która kryje wiele pysznych włoskich przepisów "CULINARNIA Italia Kulinarna podróż po Włoszech".


Jest przy nim troszkę pracy, bo trzeba mule "otworzyć" przepołowić muszle, do każdej dodać pietruszki, oliwy, czosnku i bułki tartej.
U nas idelanie się sprawdziły na popołudniowym party na balkonie z zimnym piwkiem z sokiem malinowym- pycha!




Składniki:

  • około 1 kg  małży ( świeżych lub mrożonych)
  • natka pietruszki
  • świeży czosnek
  • oliwa extra virgine
  • bułka tarta

Przygotowanie:
  • muszle dokładnie oczyścić i umyć pod bieżącą wodą
  • czosnke i pietruszkę trobno pokroić
  • gotować około 5 minut aż się otworzą, zamknięte małże wyrzucić
  • usunąć górną połówkę muszli a dolną z mięsem ułożyć w formie żaroodpornej
  • każdą muszlę z mięsem małży posypać czosnkiem, pietruszką i bułką tartą, na sam koniec skropić oliwą
  • piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni kilka minut, około 6-7 aż się nam bułka zarumieni


Smacznego;)

czwartek, 25 lipca 2013

Sernik różany z malinami

Jak ja uwielbiam serniki!
Do tego stopnia, że jak mam upiec jakieś ciacho nie ważne na jaką okazję czy bez niej, to zawsze mylę o ... serniku!
Jest tyle kombinacji, które chodzą mi po głowie, mam nadzieję, że zdążę wszystkie upiec i nie zapomnieć o smakach, które chce w nich ukryć.


Ten różany powstał na bazie cukru różanego, przepisu nie mam na blogu, bo zapomniałam dodać, a cukier różany już się skończył. Nie było jednak to nic innego jak wysuszone w cukrze płatki róży a następnie zmiksowane razem z cukrem na puder.


Prosto, bajkowo, delikatnie różowo, pysznie!
Do tego koniecznie maliny, które również są różowe, bajkowe i pyszne!




Składniki na tortownicę o średnicy 15 cm:
  • 0,5 kg sera na serniki - z wiaderka
  • 4 jajka
  • 1 szklanka cukru pudru różanego 
  • 100 ml śmietanki 30 % lub 36 
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • świeże maliny


Przygotowanie:
  • spód tortownicy wyłożyć papierem
  • piekarnik nagrzać do 175 stopni
  • do misy miksera dodać ser, cukier, mąkę, śmietankę i dokładnie zmiksować
  • wbijać po 1 jajku, każde miksując około 1 minuty
  • przelać do formy i piec w 175 stopniach około 15 minut, zmniejszyć temperaturę do 120 stopni i piec przez kolejne 1 godzinę i 45 minut
  • wyłączyć piekarnik, studzić jeszcze przy uchylonych drzwiczkach około 15-20 minut, następnie zostawić do całkowitego wystgnięcia na blacie, wstawić na całą noc do lodówki
  • udekorować świeżymi malinami i miętą tuż przed pdoaniem, delikatnie posypać z wierzchu różanym pudrem




Smacznego;)

wtorek, 23 lipca 2013

Chleb orkiszowo-żytni pieczony na liściu chrzanu

W tamten weekend dostałam od M. bukiet z kopru i olbrzymich liści chrzanu, które były wyjątkowo piękne: nie obgryzione przez ślimaki, bez zbędnych towarzyszy, zielone, całe, mocne.
Odrazu pomyślałam o chlebie, nie o ogórkach jak myślał M.;)


Piekąc ten chleb czułam się jakbym żyła w bardzo odległych czasach, bo tak mi się kojarzy chleb pieczony na liściach chrzanu. Znam go z opowieści, znam z jednej piekarni, ale to było bardzo dawno kiedy go jadłam. Upiekłam odrazu dwa i to była słuszna decyzja, bo jeden zniknął jeszcze gorący.




Składniki na 2 keksówki:
  • 600 g zakwasu żytniego - płynnego
  • 300 ml wody
  • 200 g mąki żytniej typ 720
  • 450 g mąki orkiszowej typ 700
  • 2 łyżki soli morskiej
  • 2 łyżki miodu
  • 1 łyżeczka suszonych drożdży 
  • tłuszcz do wysmarowania formy - olej
  • 2 duże lub 4 mniejsze liście chrzanu 



Przygotowanie:
  • do dużej miski wlewamy zakwas, wodę, miód, dodajemy sól, mąki, drożdże i dokładnie mieszamy
  • przykrywamy, odstawiamy na godzinę
  • keksówki smarujemy cienką warstwą oleju, wykładamy umytymi i osuszonymi liści chrzanu 
  • ciasto mieszamy - przekładamy do keksówek, muszą zjamować 2/3 ich wysokości, przykrywamy czystymi ściereczkami aż urośnie do brzegów foremek


  • wstawiamy do zimnego piekarnika, ustawiamy go na 200 stopni w opcji: góra-dół i pieczemy godzinę
  • po tym czasie chleb wyciągamy z formy na kratkę do całkowitego ostygnięcia


Smacznego;)


poniedziałek, 22 lipca 2013

Sałatka owocowa z liliowcem i miodem lawendowym

Przepadłam, straciłam głowę ostatnio dla kwiatów, dla "chwastów", bo tak nazywałam niektóre rośliny do tej pory, zamieniam się w ... osobę, która zainteresowała się jadalnymi kwiatami i chce poznawać wszystko co rośnie i da się zjeść.


Nigdy nie myślałam, że będę zachwycać się jedząc płatki kwiatów zanurzone w miodzie, bo  co to takiego prawda?
Ale uwierzcie mi na słowo a najlepiej sami sprawdźcie na własnym podniebieniu, można się uzależnić;)




Ważna informacja:
sama dopiero się ich uczę i choć już wiem jak wyglądają, bez pomocy fachowca bym nie zerwała i nie jadła - mam na myśli głównie jadalne kwiaty.
Wiele z nich pięknie wygląda, pięknie pachnie ale są trujące, musicie mieć pewność, jeśli chcecie zacząć kuchenne eksperymenty z ich udziałem, że są jadalne!

Liliowiec ogrodowy - Hemerocallis hybrida  – gatunek byliny z rodziny żółtakowatych (Xanthorrhoeaceae). Pochodzi z Azji wschodniej i Europy Południowej. Roślina powstała w wyniku wielokrotnego krzyżowania między sobą takich gatunków jak: liliowiec rdzawyżółtymniejszycytrynowyDumortiera,Midendorfa i Thumberga.


Zastosowanie:

  • Roślina rabatowa, znakomicie nadaje się do obsadzania brzegów zbiorników wodnych oraz sadzenia w grupach na trawnikach.
  • Niektóre części liliowców są całkowicie jadalne. Chińczycy z powodzeniem wykorzystują w swojej kuchni młode liście,bulwy na korzeniach, suszone lub gotowane pąki kwiatowe
(więcej na Wikipedii)


Kiedy poznałam smak liliowca najchętniej jadłabym świeżo zerwane płatki same, są niesamowicie chrupiące, słodkie, takie.... wafelkowo-waniliowe. Dlatego zawsze jak będę miała okazję je schrupać, 
będzie to w najprostszy sposób, na świeżo, żeby nie stracić tej wyjątkowej chrupkości.





Składniki:

Przygotowanie:
  • połowę arbuza pokroić w kostkę i pozbawić pestek, połowę w plastry - trojkąty
  • brzoskiwinię umyć, pokroić w plastry, kiwi obrać, pokroić w plastryna talerzu ułoźyć owoce, "trójkąty" z arbuza umieścić na brzegu talerza
  • liliowca pozbawić pręcików, same płatki kwiata obrywane delikatnie jedne za drugim ułożyć na talerzu, polać miodem lawendowym, posypać świeżīm tymiankiem i odrazu podawać



Smacznego;)


niedziela, 21 lipca 2013

Miód lawendowy

Na ten miód miałam ochotę już w tamtym roku, ale nie zdążyłam go zrobić, a może się bałam i nie wierzyłam, że to takie dobre. Zainspirowała mnie Kasia z bloga cobytuzjeść, ale nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła i tak jak proporcje składników są bez moich zmian, tak już proces produkcji zmodyfikowałam- zaryzykowałam, przedłużyłam, pyszny efekt uzyskałam;)

 

Zapraszam na wspaniały, bardzo aromatyczny, idelanie wyważony lawendowy miód, który kusi smakiem, zapachem, kolorem i nazwą, bo Kogo nie poczęstuję, czy Komu nie podaruję małego słoiczka, to każdy się dziwi: miód lawendowy?


Nastawiłam już kolejną porcję, bo wiem, że będzie królował wśród miodów w moim domu.

Lawenda -  (Lavandula L. ) – rodzaj roślin z rodziny jasnotowatych. Obejmuje ponad 40 gatunków.
Pochodzą one z obszaru śródziemnomorskiego od Wysp Kanaryjskich po Indie[3]Gatunkiem typowym jest Lavandula spica.
Rośliny kosmetyczne uprawiane dla eterycznych olejków wykorzystywanych w kosmetyce. Lawendę wąskolistną uprawia się na szeroką skalę we Francji (głównie w Prowansji), AngliiAmeryce Południowej.

Zastosowanie

(źródło i więcej informacji z Wikipedii)






Składniki na 8 słoików 0,5 l:

  • 80 g samych kwiatów lawendy - same główki
  • 4 l zimnej wody
  • 4 limonki
  • cukru tyle ile powstanie płynu 1:1, ale o tym już w przygotowaniu 

Przygotowanie:
  • obcięte główki kwiatów lawendy dokładnie płuczemy pod bieżącą wodą
  • umieszczamy w dużym naczyniu, zalewamy zimną wodą
  • odstawiamy na cały dzień w chłodne miejsce - z racji pory roku, trzymałam naczynie w łazience, odkryte, żeby od czasu do czasu przechodząc zamieszać w nim
  • po tym czasie całość przelewamy do dużego garnka i zaczynamy gotować, od zagotowania zmniejszamy palnik i gotujemy około godziny, na ostatnie 15 minut, wyciskamy sok z 2 limonek
  • wyłączmy kuchenkę i zostawiamy napar na całą noc 
  • następnego dnia odcedzamy kwiaty i odważamy płyn
  • dodajemy do niego tyle cukru i ważył, u mnie wyszło 3 kg i 140 g - zaczynamy gotować, gdy napar się zagotuje, zmniejszamy palnik i gotujemy około 3-4 godzin
  • po tym czasie wyłączyć kuchenkę, zostawić płyn do ostudzenia i ponownie zagotować - gotowałam rano do południa, ponownie zagotowałam około 19-tej i gotowałam ponownie około 3 godzin do uzyskania  porządanej gęstości 
  • pod sam koniec gotowania dodajemy sok z pozostałych 2 limonek
  • gorący miód przelewam do czystych i suchych słoików, zakręcam i ustawiam do gory dnem do całkowitego wsytgnięcia, żeby porządnie się zassały


Na zdjęciach miód mam w 2 l słoju, który używamy już na bieżąco - idelany do wypieku chleba, jeden już zaprezentuję w najbliższych dniach, do kanapek z twarożkiem - pycha i jako napój: na 1 szklankę wody 2 łyżeczki miodu. Wspaniały do sosów do sałatek, do marynat, do wszystkiego, gdzie tylko macie ochotę go dodać.

Polecam, zróbcie, niech Was nie zmyli zapach lawendy podczas gotowania, powstanie z tego wspaniałe płyne złoto, które umili nie jeden posiłek, nie jeden zimowy wieczór i zaskoczy obdarowanych, bo jest idelany na prezent.



Smacznego;)



piątek, 19 lipca 2013

Dżem z czerwonej porzeczki i malin

Uwielbiam te czerwone i kwaśne korale, uwielbiam maliny - szczególnie te lipcowe, słodkie od słonca i pachnące latem.
Oboje mają drobe pesteczki, ale są młode, świeżo zerwane, więc nie bawiłam się w przecieranie, bo ich nie czuć, choć widać je na każdej łyżce jak wyjadałam z naczynia podczas produkcji;)


Zaskakujące połączenie, bo choć smakuje w pierwszym momencie porzeczkami, to pachnie malinami, mając zamknięte oczy i próbując, można się pysznie pomylić. Powstał, bo miałam po trochę z każdego owoców, widocznie tak musiało być, nic nie dzieje się bez przyczyny, wierzę w to nawet podczas tworzenia w kuchni.

To zestawienie będzie idelane do serów, pieczonych mięs czy do posmarowania ciast tuż przed nałożeniem kremu, jesienną i zimową porą stworzę kilka pysznych przepisów z ich udziałem.





Składniki:

  • 1 kg malin
  • 1,5 kg porzeczki czerwonej (już samych owoców, pojedyńczych)
  • 700 g cukru

Przygotowanie:
  • malin nie myję, były zbierane przez moją Mamę prosto z krzaka, z dala od od ulicy, w cichym ogrodzie, bez oprysków - dokładnie tylko przejrzałam, czy nie mają lokatorów - nie miały;)
  • porzeczki myję, dopiero wtedy "ściągam" czerwone korale z gałązek
  • do dużego garnka dodaję 1300 kg porzeczek dodaję całe maliny, zaczynam gotować około 15-20 minut na średnim ogniu co jakiś czas mieszając
  • po tym czasie dosypuję cukier i zaczynam gotować kolejne 20-30 minut, mieszam co jakiś czas, soki muszą troszkę odparować
  • dodaję resztę porzeczek, gotuję kolejne 20-30 minut, w sumie przygotowanie tego dżemu o takiej konsystencji jak mi odpowiada zajęło mi tradycyjną metodą 1,5 godziny
  • gorące nalewam do słoików, dobrze zakręcam, odstawiam do góry dnem, żeby się dobrze zassały, zostawiam do całkowitego wystygnięcia


Przygotowanie w Speedcook-u:
  • malin nie myję, były zbierane przez moją Mamę prosto z krzaka, z dala od od ulicy, w cichym ogrodzie, bez oprysków - dokładnie tylko przejrzałam, czy nie mają lokatorów - nie miały;)
  • porzeczki myję, dopiero wtedy "ściągam" czerwone korale z gałązek
  • umieścić 1 kg czerwonej porzeczki i wszystkie maliny w naczyniu miksującym, dodać cukier i gotować: nastawić tyko 1 obrót, temperaturę 100 stopni, czas 10 minut
  • po tym czasie dodać pozostałe 500 g czerwonych porzeczek i w ustawieniach powyżej gotować jeszcze kolejne 10 minut
  • gorące nakładać do czystych i suchych słoików, zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały



Smacznego;)



czwartek, 18 lipca 2013

Bułeczki śniadaniowe

Upiekłam je po raz pierwszy ponad miesiąc temu, a gościły już na śniadaniach chyba z 6-7 razy, bo  oprócz tego że są pyszne robi się je bardzo szybko.

Mięciutkie, pachnące, delikatnie słodkie, ale pasują i do wędlin i twarożków, nawet same z kubkiem mleka smakują wyśmienicie;)

Przepis zaczerpnięty z książki "CookBook" dołączonej do Speedcook-a, robiłam i w nim kiedy się śpieszyłam i normalną metodą, którą teraz opiszę, żeby Każdy z Was mógł je zrobić i cieszyć się ich smakiem w domowym czy piknikowym zaciszu.





Składniki na około 16 bułeczek:

  • 600 g mąki pszennej
  • 70 g miękkiego masła
  • 250 g mleka
  • 100 g cukru
  • 40 g drożdży
  • cukier waniliowy - raz daję raz nie;)
  • 2 żółtka
  • 1/2 łyżeczki soli

Przygotowanie:
  • do dużej miski przesiać mąkę, zrobić dołek, wsypać sól, cukier, wlać letnie mleko, rozkruszyć drożdże i podsypać całość lekko mąką z brzegów miski, przykryć i zostawić na 10-15 minut
  • po tym czasie całość delikatnie przemieszać, dodać masło, żołtka, wyrobić na gładkie ciasto
  • odstawić na kolejne 10-15 minut do delikatnego podrośnięcia, podzielić ciasto na kilkanaście kawałków, ja podzieliłam na 16-cie, uformować okrągłe bułeczki , ułożyć na blasze wyłożonej papierem, przykryć czystą bawełnianą ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na około 20 minut
  • gdy podrosną, wstawić do nagrzanego piekarnika do 180 stopni i piec około 20 minut na złoty kolor


Smacznego;)

środa, 17 lipca 2013

Dżem z porzeczki: czarnej i czerwonej

Czarne i czerwone w jedno połączone;)
Kiedy dostałam od Mamy kolejną porcję owoców, długo nie musiałam się zastanawiać co powstanie, oprócz uzupełnienia tradycyjnych smaków, które macie pod tymi linkami:

konfitura z czerwonej porzeczki
dżem z czarnych pereł
dżem z czerwonej porzeczki i imbiru

powstało kilka nowych owocowych kombinacji.


Dziś zapraszam na czarne i czerwone porzeczki połączone w jedno z akcentem czerwonych korali, które oprócz wizualnych wrażeń dodają smaku i "chrupkości", jeśli o takim uczuciu można mówić przy spożywaniu dżemu;)




Składniki:

  • 2 kg czarnej porzeczki
  • 2 kg czerwonej porzeczki
  • 2 kg cukru trzcinowego (można dać biały, można dać więcej, porzeczki są dość kwaśne, ale my takie wydanie bardzo lubimy, stąd u mnie na 4 kg owoców = 2 kg cukru)
  • sok z 2 cytryn

Przygotowanie:
  • umyte i oczyszczone z gałązek, listków, szypułek porzeczki wrzucamy do dużego garnka, z tym, że czerwonej 1,5 kg
  • zaczynamy je przesmażać, co chwilę mieszając
  • jak puszczą sok, dodajemy 1 kg cukru, sok z cytryn i przesmażamy około 20-25 minut (co jakiś czas mieszając)
  • po tym czasie dodajemy kolejny 1 kg cukru, znowu przesmażamy około 20-25 minut
  • na ostatnie 10 minut dodajemy pozostałe 0,5 kg czerwonych porzeczek, które mają się tylko zagrzać, uzyskać tą samą temperaturę co już powstały dżem (pilnujmy więc, żeby się nie rozgotowały)
  • gorące nakładamy do czystych i suchych słoików, mocno zakręcamu i ustawiamy do gory dnem, żeby się porządnie zassały





Przygotowanie w Speedcooku:
  • porzeczki umyć, oczyścić z listków, szypułek, gałązek
  • umieścić 1 kg czarnej porzeczki i 200 g czerwonej w naczyniu miksującym, ustawić obroty na 2 i czas 5 sekund
  • następnie dodać cukier - 0,5 kg i sok z 1/2 cytryny i gotować: nastawić tyko 1 obrót, temperaturę 100 stopni, czas 5 minut
  • po tym czasie dodać pozostałe 50 g czerwonych porzeczek i w ustawieniach powyżej gotować jeszcze 3 minuty
  • gorące nakładać do czystych i suchych słoików, zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały



Tą ilość owoców - 4 kg przygotowywałam na 4 razy - ale zrobiłam to w tym samym czasie co metodą tradycyjną jedną całą porcję (tu ogranicza mnie pojemność naczynia).

Smacznego;)




wtorek, 16 lipca 2013

Nadziewane kwiaty cukini

Za każdym razem, kiedy chciałam je zerwać u Mamy, nie pozwalała mi z obawy, że nie będzie owoców, teraz już wiem, że zupełnie niepotrzebnie.
Kwiaty cukini wspaniale smakują zapiekane, faszerowane, marynowane, smażone i moglabym ta wymieniać, ale wolę robić, sprawdzać i dzielić się z Wami przepisami.


Tak pysznego dania, przekąski, tak pysznie nadzianych kwiatów jeszcze nie jadłam.
Serowe nadzienie, chrupiąca mini-cukinia i koperkowy sos wprowadziły mnie i kilka osób w zachwyt.Wiem, skromnie to to nie brzmi, ale tak własnie było, cieszę się, że spróbowałam.


Jak zdobędę kolejną porcję kwiatów cukini, nadzieję je ... dowiecie się następnym razem;)

Przepis zainspirowany z książki o włoskiej kuchni - (Culinaria Italia Kulinarna Podróż po Włoszech wydawnictwo Konemann), która ostatnimi czasy jest mi bliska, którą uwielbiam, z którą mam pewne plany;)




Składniki na 12 faszerowanych kwiatów:
  • 2 jajka
  • 50 g mąki
  • 4 łyżki zimnej wody
  • 250 g serka - dałam naturalny Almette
  • 20 g sera pleśniowego typu lazur
  • 4 łyżki świeżo startego parmezanu
  • maly pęczek szczypiorku
  • kilka gałązek świeżego tymianku
  • odrobina świeżo startej gałki muszkatałowej
  • 1 rozmącone jajko
  • świeżo zmielony pieprz i świeżo zmielona sól
  • oliwa do smażenia

Przygotowanie:
  • kwiaty cukini i cukinie umyć, sprawdzić dokładnie w środku kwiatki czy nie mają lokatorów, delikatnie osuszyć
  • w misce rozmącić jajka, dodać mąkę, zimną wodę, odstawić ciasto
  • przygotować nadzienie: wszystkie składniki umieścić w misce: serek, ser pleśniowy, parmezan, szczypiorek, tymianek, gałkę, pieprz i jajko - dokładnie wymieszać, nadziać nim kwiaty
  • kwiaty z nadzieniem maczać w cieście i smażyć na głębokim oleju na złoty kolor, pod sam koniec już ostatni raz obracając podsmażyć cukinię z jednej strony - około 15-20 sekund, nie więcej, ma pozostać chrupiąca)
  • osączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku, podawać z ulubionym sosem, ja dałam koperkowy: jogurt naturalny, świeży koperek, sól, pieprz, sok z cytryny - do smaku


Smacznego;)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Lawendowa karpatka z jeżynami i borówką dla Zosi

Poznałam Ją jakiś czas temu, słyszałam dużo dobrego na mieście, w końcu pojechałam osobiście, żeby się przekonać czy jest taka jak myślę i wpadłam po uszy - zafascynowana siłą, uśmiechem, wiedzą i pasją jaką ma Zosia, właścicielka Ogrodnictwa Lawenda.


Mam przyjemność zacząć pachnącą przygodę u Jej boku, korzystać z kwiatów, ziół, wszelakich roślin, których dotknie, podleje, dopiluje... będą więc na blogu pojawiać się wpisy z ich udziałem, czasem jakieś opowieści, co się mi-nam przytrafiło.


To ciasto powstało nocą kiedy wróciłam od Zosi obładowana kwiatami bynajmniej nie do wazonu, na początek naszej współpracy, dla Niej i Jej Ludzi, wśród których czuję się jak u siebie, jak w domu;)


Powinnam już dziś opisać Lawendę jako pierwszego kwiatka, ale powstanie specjalny wpis, gdzie przedstawię kilka wspaniałych przepisów na jej jak najlepsze wykorzystanie, dziś jest wstęp, czas na rozwinięcie, o końcu nie chcę słyszeć;)





Składniki na formę o średnicy 15 cm:

Na ciasto czekoladowe:
  • 100 g mąki
  • 125 g cukru pudru
  • 5 g sody
  • 20 g ciemnego kakao
  • 1 duże jajko
  • 75 ml kefiru
  • 75 ml oleju rzepakowego
  • 75 ml gorącej wody
  • kwiatki z 2 gałązek lawendy


Masa karpatkowa:
  • 1/4 litra mleka
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka cukru 
  • 1 żółtko
  • 100 g miękkiego masła
  • 3 gałązki lawendy

Dodatkowo:  
  • świeże owoce: 100 g borówki amerykańskiej, około 150 g jeżyn
  • płatki migdałów - około 30 g
  • gałązki - kwiaty lawendy do ozdoby


Przygotowanie:

Ciasto:
  • do miski wsypujemy wszystkie suche produkty: mąkę, cukier, sodę i kakao, mieszamy
  • do miski miksera dodajemy jajka, kefi i wodę - miksujemy, żeby wszystko się ze sobą połączyło, dodajemy wymieszane suche produkty, miksujemy i na sam koniec wlewamy gorącą wodę, szybko miksujemy i wylewamy na przygotowaną formę - wyłożoną papierem (ciasto będzie dość płynne, takie ma być)
  • wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 160 stopni i pieczemy około 40-45 minut
  • wyciągamy, zostawiamy do całkowitego wystygnięcia (najlepiej upiec je dzień wcześniej)

Masa karpatkowa:
  • odlać połowę mleka, dodać mąką pszenną, mąką ziemniaczaną, cukier oraz żółtko, dokładnie wymieszać
  • resztę mleka zagotować z gałązkami lawendy (przed dodaniem wymieszanego pozostałego mleka z dodatkami usunąc je) i dolać połączone składniki masy budyniowej, dokładnie wymieszać, zagotować i mieszać do uzyskania gładniego kremu, żeby nie było grudek
  • wyłączyć, ostudzić
  • do wystudzonego budyniu dodawać masło, łyżka po łyżce i miksować na idealnie gładki krem (bydyń musi być dobrze ostudzony, masło miękkie)

  • wystudzone ciasto ułożyć w formie, ja wyłożyłam brzegi papierem do pieczenia
  • wykładamy na nie krem, równo rozsmarowujemy
  • układamy owoce
  • płatki migdałow prażymy na suchej patelni, wykładamy pomiędzy owoce w kilku miejscach
  • ciasto ozdabiamy kwiatami lawendy, schładzamy w lodówce przynajmniej 2-3 godziny




Smacznego;)

sobota, 13 lipca 2013

Pavlova - moja pierwsza!

Też tak macie, że musicie "dojrzeć" do jakiegoś przepisu, dania, ciasta czy innego kulinarnego wyzwania?;) Ja od wielu lat miałam ochotę na zrobienie tego znanego deseru, bo ciastem ciężko jest nazwać słodką bezę z bitą śmietaną i owocami.


Żałuję, że tak długo zwlekałam, ale widocznie tak miało być;)
Udała się za pierwszym razem, idelanie wkomponowała w sezonowe jeżyny i borówki, zaserwowana na 1-szy dzień lipca, kiedy mój M. miał swoje urodziny;)


Ten idealny przepis na udaną i pyszną Pavlovą zaczerpnęłam od  Kasi z bloga Gotuję, bo lubię- Kasiu, Dziękuję!!! Zmieniłam troszkę wielkości składników w kremie i owoce;)




Składniki:

  • 5 białek z dużych jaj
  • 280 g drobnego cukru
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli

  • 200 g mascarpone
  • 400 ml śmietany 36%
  • 3 łyżki cukru pudru

  • 200 g jeżyn
  • 200 g borówki
  • pestki z 1/2 granata
  • listki mięty

Przygotowanie:
  • ubić białka ze szczyptą soli na najwyższych obrotach miksera na sztywną pianę
  • dodać sok z cytryny
  • cukier łączymy z mąką ziemniaczaną i dodajemy łyżka po łyżce do już ubitych białek w około 1-dno minutowych odstępach
  • dodajemy tak do końca miksując cały czas na najwyższych obrotach - aż cukier się sjończy i piana będzie gęsta i błyszcząca
  • piekarnik nagrzewamy do 180 stopni
  • na blasze od piekarnika układamy papier i odrysowujemyna nim koł 0 średnicy około 22 cm
  • na papier wykładamy pianę, najlepiej uformować jest wyższe boki z piany
  • wstawiamy bezę do nagrzanego piekarnika do 180 stopni i odrazu zmniejszamy temperaturę do 120 stopni, pieczemy: czytaj suszymy ją 2 godziny
  • po tym czasie studzimy przy uchylonych drzwiczkach
  • na drugi dzień robimy krem (chociaż ja rano upiekłam bezę a już późnym popołudniem ją dokańczałam)
  • w misie miksera umieszczamy mascarpone, śmietanę i miksujemy aż krem będzie puszysty i gęsty, pod sam koniec dodajemy cukier puder
  • masę delikatnie wykładamy na bezę, dekorujemy owocami - u mnie jeżyny, borówki i granat oraz listkami mięty


Smacznego;)

Drukowanie przepisu

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...