logo

czwartek, 29 sierpnia 2013

Chutney z dyni, gruszek, brzoskwini, imbiru i limonki

Jak już działam w kuchni i mam dużo warzyw lub owoców jednego gatunku, to powstaje zawsze kilka kombinacji. Tym razem chciałam, żeby chutney był wyrazisty w smaku, delikatnie ostry, konkretny i ... udało się taki jest.


Kolejna propozycja do mięs na zimno, na ciepło i do serów a także do tart, ale o tym już we wpisach, kiedy będę korzystać z MoichTworówPrzetworów w realu.

Przygotowanie tego typu sosu trwa chwilę, szczególnie kiedy mamy do czynienia z warzywami czy owocami, które mają sam miąższ i szybko się rozgotowują. Jak wolicie gładsze wersje, bez kawałków warzyw czy owoców - użyjcie blendera. Polecam, są naprawdę pyszne i jesienią czy zimą oprócz przypomnienia smaków lata, rozwiążą problem co na obiad, co do kanapki.





Składniki:
  • 1,5 kg obranej dyni
  • 0,5 kg brzoskwiń
  • 0,3 kg gruszek ( już po obraniu)
  • 300 g cukru trzcinowego
  • 2 łyżeczki świeżo startego imbiru
  • 1 łyżeczka soli
  • skórka i sok z 2 limonek

Przygotowanie:
  • dynię zetrzeć na tarce jarzynowej, dodać do niej pokrojone na cząstki brzoskiwnie i gruszki, zacząć gotować na średnim ogniu około 30-35 minut, co jakiś czas mieszając
  • dodać cukier, imbir,sól, skórkę i sok z limonki,  gotować do uzyskania porządanej konsystencji, gęstego sosu
  • gorący sos nakładać do czystych i suchych słoików, zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały




Przygotowanie w Speedcook:
  • dynię pokroić na większe kawałki, takie 2-3 cm kostki, wrzucić do naczynia miksującego, ustawić obroty na 3, zmiksować przez 10 sekund, dodać brzoskwinie i gruszki pokrojone na cząstki, ustawić obroty na 2, temperaturę 85 stopni i czas 15 minut
  • w tym czasie dodać cukier, imbir i sól, ponownie ustawić  obroty na 2, temperaturę 85 stopni i czas 15 minut
  • gorący sos nakładać do czystych i suchych słoików, zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały


Smacznego;)

środa, 28 sierpnia 2013

Koncentrat pomidorowy / Przecier pomidorowy

Nigdy, ale to przenigdy nie jadłam lepszego koncentratu pomidorowego!!!
Wiem, że ładnie to nie brzmi, kiedy tak się przechwalam, ale musicie uwierzyć mi na słowo - a potem kupić najlepszych pomidorów lima ile się da i go zrobić, a już nigdy, powiadam NIGDY! nie kupicie w sklepie koncentratu pomidorowego!!!


Najlepsze do tego typu przetworów są pomidory, które mają jak najwięcej miąższu, mało wody i odmiana "lima" idealnie się do tego nadaje. Najlepsza jest ta gruntowa, szczególnie, że słonka tego lata było bardzo dużo i wpompowało ono w pomidory niesamowitą słodycz.




Składniki na 10 słoików o pojemności 160 ml:

  • 3 kg pomidorów lima - najlepiej odmiany gruntowe
  • 2-3 łyżki soli morskiej lub himalajskiej
  • 1-2 łyżki cukru - były wyjątkowo słodkie, więc więcej nie potrzeba

Przygotowanie:
  • pomidory umyć, sparzyć, zdjąć skórkę, obrać
  • przełożyć do garnka z grubym dnem, zacząć gotować, po około 40 minutach kiedy są już miękkie, zmiksować za pomocą blendera
  • dodać sól i cukier - do smaku, gotować około 2-3 godzin, żeby odparowało i nabrało odpowiedniej gęstości
  • nakładać gorące do słoików, dodatkowo zapasteryzować: ale dopiero jak słoiki całkowiecie ostygną, najlepiej zrobić to na drugi dzień, od zagotowania pasteryzować takie małe słoiki 10 minut, większe 15 minut




Przygotowanie w Speedcook:
  • pomidory umyć, sparzyć, zdjąć skórkę, obrać
  • przełożyć do dzbanka Speedcook (robiłam z 1 kg pomidorów na raz) ustawić obroty na 2, temperaturę 90 stopni i czas 20 minut
  • po tym czasie ustawić na miksowanie - obroty na 9, czas 10 sekund
  • dodać sól i cukier - do smaku, gotować około 1-2 godzin, obroty 2 i temperatura 85 stopni, do momentu odpowiedniej gęstości
  • nakładać gorące do słoików, dodatkowo zapasteryzować: ale dopiero jak słoiki całkowiecie ostygną, najlepiej zrobić to na drugi dzień, od zagotowania pasteryzować takie małe słoiki 10 minut, większe 15 minut



Smacznego;)

Sernik dyniowy z malinami

Jak wiecie, dynia towarzyszy mi cały rok - mam ją w logo, nawet dwie;)
Zamykałam już pierwsze smakołyki z niej w tamtym roku, robiłam zupy, bułki ale ciasta.... ani jednego! W tym sezonie to nadrobię i już dziś zapraszam na dyniowy sernik, który zaskoczył mnie i innych którzy mieli okazję go jeść: lekkością, delikatnością i ślicznym kolorem oraz tą nutką.... nie wiem jak to określić: oryginalności, bo w końcu to sernik z dyni.


Inspirowałam się tym przepisem, wprowadzając kilka zmian, przepis podam na tortownicę o średnicy 26 cm, bo sama robiłam w dwóch mniejszych - zabierałam jeden na imprezę.





Składniki:

  • około 800 g puree z dyni
  • 1 kg sera na serniki - wiaderkowego
  • 2 budynie waniliowe lub 60 g mąki ziemniaczanej
  • 6-7 jajek (zależy od wielkości)
  • 250 g cukru pudru
  • otarta skórka z 1/2 cytryny
  • zmielony kardamon i ziarenka z laski wanilii (kardamon dosłownie: szczyptę)

  • 150 g mascarpone
  • 50 g cukru pudru
  • świeże owoce - dałam maliny


Przygotowanie:
  • przygotować puree z dyni: obraną dynię, pokroić na małe kawałki lub zetrzeć na tarce, podlać odrobiną wody (około 1/3 szklanki) dusić pod przykryciem do miękkości, dodatkowo można ją potraktować blenderem, odparować, żeby zostało gęste puree, ostudzić
  • do misy miksera włożyć: ser, ostudzone puree, budynie - mieszać, ma powstać gładka masa
  • w międzyczasie uszczelnić tortownicę - wyłożyć papierem- całą ( w orygnalnym przepisie sernik był pieczony w kąpieli wodnej, ja pominęłam tą technikę, ale jak chcecie, przypominam raz jeszcze cały oryginalny przepis tutaj)
  • cały czas miksując dodajemy jajka, jedno po drugim, każde miksując około 1 minuty
  • na sam koniec cukier puder i przyprawy: otartą skórkę, kardamon i wanilię
  • wylać masę serową do przygotowanej tortownicy i wstawić do nagrzanego piekarnika do 160 stopni - piekłam w termoobiegu, czas pieczenia około 90 minut, ale warto zajrzeć już po 60 minutach - powierzchnia sernika ma być ścięta
  • wyłączyć piekarnik i zostawić uchylony na około 10-15 minut, po czym sernik wyjąć, całkowicie wystudzić i zostawić na całą noc w lodówce


  • tuż przed podaniem wymieszać mascarpone z cukrem pudrem, posmarować z wierzchu sernik i udekorować świeżymi owocami


Smacznego;)


wtorek, 27 sierpnia 2013

Chutney z dyni, brzoskwiń, gruszek i anyżu

Choć dynie kojarzą mi się typowo z jesienią i późnym wrześniem i pażdziernikiem o listopadzie nie wspomnę;), to już zawitały do mojej kuchni, aż 3 sztuki, ponad 15 kg żołtej, pachnącej i pięknej.

Pierwsza z nich całkowiecie została przerobiona w bułkach dyniowych, które serdecznie polecam, tu macie przepis: Bułki - chlebki dyniowe

Druga w połowie wylądowała w serniku dyniowym, który piekłam już 2 razy, a kolejna połowa w chutnej-ach. Została jeszcze 1 sztuka - największa, ponad 8 kg, którą zamknę na 2 pyszne sposoby:
Dynia słodzona
Dynia marynowana po śląsku

Kto ma ochotę zapraszam też na zupy z dyni:
Krem z dyni na słodko
Krem z dyni

Mój chutney powstał, bo... spoglądały na mnie brzoskwinie i gruszki, których za mało było na dżem czy inne konfitury, więc skończyły razem z dynią w jednym garnku tworząc przepiękny i pachnący żółty sos, idealny do drobiu, do kanapek, do samodzielnego wyjadania łyżeczką.




Składniki:

  • 1 kg obranej dyni
  • 0,5 kg brzoskwiń
  • 0,5 kg gruszek ( już po obraniu)
  • 150 g cukru trzcinowego
  • 100 ml octu jabłkowego
  • szczypta soli - taka konkretna szczypta
  • gwiazdki anyżu

Przygotowanie w Speedcook:
  • dynię pokroić na większe kawałki, takie 2-3 cm kostki, wrzucić do naczynia miksującego, ustawić obroty na 3, zmiksować przez 10 sekund, dodać brzoskwinie i gruszki pokrojone na cząstki, ustawić obroty na 2, temperaturę 85 stopni i czas 15 minut
  • w tym czasie dodać cukier, ocet i sól, ponownie ustawić  obroty na 2, temperaturę 85 stopni i czas 15 minut
  • gorący sos nakładać do czystych i suchych słoików, do każdego dodać po gwiazdce anyżu,  zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały



Przygotowanie:
  • dynię zetrzeć na tarce jarzynowej, dodać do niej pokrojone na cząstki brzoskiwnie i gruszki, zacząć gotować na średnim ogniu około 30-35 minut, co jakiś czas mieszając
  • dodać ocet, cukier i sól i gotować do uzyskania porządanej konsystencji, gęstego sosu
  • gorący sos nakładać do czystych i suchych słoików, do każdego dodać po gwiazdce anyżu,  zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały



Smacznego;)

czwartek, 22 sierpnia 2013

Smażony dorsz podany na płycie z soli himalajskiej

Kiedy dostałam płytę soli, nie miałam pojęcia, że potrawy na niej przygotowane są aż tak smaczne, soczyste, idelanie doprawione, choć sól himalajską używam od wielu m-cy.
Moje zdziwienie wynika z tego, że w dodając sól do potraw to ja ją dozuję - dodaję ile chcę, ile potrzebuję, a płyta oddaje tyle do potrawy ile ona faktycznie jej potrzebuje, zjawisko niby proste ale nadzwyczajne, przynajmniej dla mnie.


Dziś zaprezentuję przepis na najzwyklejszą panierowaną rybę - taką najbardziej lubią moi panowie. Następne przepisy będą już "zdrowsze", bo przygotowane bezpośrednio na niej od samego początku.




Składniki:

  • około 0,5 kg świeżego dorsza fileta bez skóry - miałam polędwiczki z dorsza - jeszcze lepsze
  • świeżo zmielony pieprz
  • 1 jajko
  • 5 łyżek bułki tartej
  • cytryna
  • 2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno albo oliwy z oliwek
  • płyta solna z soli himalajskiej

Przygotowanie:
  • rybę umyć, osuszyć, podzielić na porcje
  • jajko rozmącić w misce, do talerza wsypać bułkę tartą
  • rybę doprawić świeżo zmielonym pieprzem, skropić sokiem z cytryny
  • zamoczyć w jajku, w bułce, obsmażyć na rozgrzanym oleju z każdej strony po około 2-3 minut
  • gorące przełożyć na płytę i wstawić do nagrzanego piekarnika do 190 stopni na około 7 minut
  • wyjąć rybę razem z płytą, ustawić na kratce czy też desce i podawać - jest ona bezpośrednio talerzem, z którego możemy spożywać naszą rybę - utrzymuje temperaturę przez kilka następnych godzin
  • ryba wyszła soczysta, idealnie słona - można poczuć bryzę morską przy każdym kęsie
  • zaserwowałam ją w towarzystwie kwiatów czosnku i sałaty z granatem i oliwą



Smacznego;)

wtorek, 20 sierpnia 2013

Mini tarty z owocami - truskawka, malina, czereśnia

Dzisiejszy dzień muszę sobie sama pokolorować, dlatego wybrałam te pyszności, które bez względu na pogodę czy mój humor - nakładają uśmiech na moją buzię i przywołują miłe wspomnienia, lipcowe wspomnienia;)


Fantastyczne kruche ciasto, pełno dojrzałych w słońcu owoców z ogrodu mojej Mamy i to wszystko - nic więcej do pysznego szczęścia mi nie trzeba;)




Składniki na 8 takich mini tartaletek:

  • 300 g mąki tortowej
  • 200 g zimnego masła
  • 100 g cukru pudru
  • 3 gotowane żółtka
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka cukru waniliowego

  • świeże sezonowe owoce

Przygotowanie:
  • mąkę przesiać do dużej miski
  • żołtka oddzielić od białek wyłożyć delikatnie do cedzaka lub na dużą łyżkę cedzakową i wstawić do wrzącej wody, gotować około 10 minut
  • ugotowane żółtka wyjąć, przetrzeć przez sito, zużywając przy tym jak najmniejszą powierzchnię sita
  • mąkę posiekać z masłem, dodać przesiany cukier puder, żółtka, szczyptę soli, cukier waniliowy i szybko zagnieść kruche ciasto
  • zawinąć w folię i zostawić w lodówce na minimum 30 minut 
  • po tym czasie ciasto rozłożyć równomiernie w mini foremkach lub jednej dużej formie - wystarczy go na normalnej wielkości formę do tarty
  • spód można delikatnie podpiec, ja tego nie robię, odrazu wykładam świeże owoce i jak nawet puszczą za dużo soku - mi to nie przeszkadza - bo tak lubię
  • wstawiamy mini tarty do nagrzanego do 175 stopni piekarnika i pieczemy na złoty kolor około 20 minut
  • wyjąć, ostudzić albo i nie i zjadać jeszcze gorące
  • można jak dla Kogoś za mało słodkie posypać cukrem pudrem  dodatkowo ozdobić świeżą miętą



Smacznego;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Galaretka z jeżyn - Najlepsza!

Z nowości, które poczyniłam w tym roku wśród przetworów - prym smakowy wiedzie ta galaretka.
Ma czarodziejski kolor, niesamowity zapach i wspaniały smak, któremu nie mogę się oprzeć i wiem, że te  słoiczki, ktore powstały znikną lada moment.


 Muszę zdobyć więcej jeżyn i zrobić jej dużo, dużo więcej, a z 2 słoiczki schować, żeby przypomnieć sobie o nich kiedy będę miała ochotę rozpieścić siebie i swoich bliskich;)




Składniki:

  • 1 kg jeżyn
  • 150 ml różowego wina - wytrwanego (może być białe) 
  • sok i skórka z 1 dużej cytyny
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • cukier

Przygotowanie:
  • jeżyny umyć, przełożyć do garnka
  • dodać skórkę i sok z cytryny, cynamon, zalać winem i gotować na małym ogniu co jakiś czas mieszając około 20-25 minut
  • następnie przełożyć ugotowane jeżyny na sitko z gazą i odsączyć - odcisnąć z nich sok, ja obciążyłam owoce i zostawiłam na kilkanaście minut, potem już dociskałam rękoma - ale w rękawiczkach foliowych - bo jeżyny bardzo farbują
  • na każdą szklankę soku bierzemy 200 g cukru
  • całość: sok i cukier gotujemy około 15-20 minut
  • gorącą galaretlę rozlewamy do słoików, w których stygnąc - stężeje i będzie nas kusić już od pierwszych minut, kiedy się w nich znajdzie
  • słoiczki typu weck - dla pewności proponuję dodatkowo zapasteryzować, zakręcane - sprawdzić czy się prawidłowo zassały


Smacznego;)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Nalewka wiśniowa

Zawsze podobały mi się u Kogoś śliczne karafki albo poprostu pełne butelki najróżniejszych nalewek.
Jak to już ze mną bywa, do niektórych rzeczy czy działań muszę dojrzeć, pomimo sędziwego wieku;)
I tak też się stało, ani chwili się nie wachałam co zrobić z 5 l wiadrem pełnym wiśni zerwanych prawie przy mnie z drzewa. W domu procenty zalegają - nie ma z Kim wypić, cukru też nie brakuje i poszło, pierwsze koty za płoty.


Po tygodniu od nastawienia dostałam kolejną porcę wiśni i one również skończyły w nalewce, w ten sposób stałam się posiadaczką ponad 5 l wiśniówki i 3 l słoików upojonych wisienek.

Przepis znalazłam na tej stronie, nic w nim nie zmieniałam, jak dla mnie idelane proporcje, nalewka jest gęsta, słodka i ma moc, a wiśnie - lepszych nigdy nie jadłam.


Podam przepis z połowy porcji, ja robiłam dwa razy, stąd u mnie takie ilości tego cudownego płynu.





Składniki:
  • 2 kg dojrzałych wydrylowanych wiśni
  • 2 kg cukru
  • 1,5 l spirytusu 70%

Przygotowanie:
  • wiśnie dokładnie myjemy, zostawiamy żeby chwilę obeschły i zaczynamy drylować - do tej nalewki muszą być drylowane - zajmuje to chwilę, ale mamy dzięki temu pyszną nalewkę i wspaniałe owoce do wykorzystania na później
  • owoce bez pestek zasypujemy cukrem - ja sypałam 0,5 wiśni na to 0,5 kg cukru i tak do końca, na samą górę należy wlać 200 ml spirytusu - dodatek w tym etapie takiej ilości alkoholu hamuje nam proces fermentacji, odstawiamy tak przygotowane wiśnie na tydzień czasu, co kilka dni należy je zamieszać w miarę możliwości


  • po tym okresie, zlewamy sam sok - ja poprostu odcedziłam wiśnie a sok zostawiłam w naczyniu, w którym robiłam nalewkę ( bardzo duży "walcowaty" wazon) , do soku dolewamy resztę alkoholu - zostawiamy do przegryzienia się na 2-3 dni - ja tak zrobiłam i zlewamy do czystych i suchych butelek, odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na minimum 2-3 miesiące


  • wiśnie poukładałam w słoikach, które trzymam w tej chwili w lodówce, ale skusiłam się na jeden mały słoik wiśni, który wyniosę do piwnicy, w celu sprawdzenia czy nic się z nimi nie stanie - dam Wam znać za pół roku 




Smacznego;)





niedziela, 11 sierpnia 2013

Tarta z kuskus z łososiem i bazylią

Paczka kuskus spoglądała na mnie z szafki już kilka tygodni i w końcu doczekała się, że ją zatrudniłam do obiadu! Moi Panowie samej kaszy jako takiej nie lubią, ale tarty na obiad czy kolacje bardzo, więc już nie wnikali - że to z kaszy, tylko jedli, aż im się uszy trzęsły!


Przepis na tartę i inspiracja podania od Szefa Kuchni Janusza Małyszko z Restauracji Pod Łososiem w Gdańsku.




Składniki:
  • 1 opakowanie kuskusu 
  • 2 całe jajka
  • 3 żółtka
  • 300 g świeżego łososia
  • 1 szklanka startej cukini (razem ze skórką)
  • 300 ml śmietany 30%
  • 100 g parmezanu
  • 100 g sera pleśniowego
  • sól, pieprz 
  • bazylia świeża - duży pęczek
  • ogórecznik

Przygotowanie:

  • kuskus przygotować według przepisu na opakowaniu, kiedy ostygnie, dodać żółtka i jajka i dokladnie ze sobą połączyć - wyrobić - jak kruche ciasto
  • formę do tarty - duża blaszka wysmarować tłuszczem - i wyłożyć kuskusem, musi być dokładnie dociśnięty do dna i boków
  • na tarcie układamy pokrojonego w dużą kostkę świeżego łososia i cukinię
  • śmietanę mieszamy ze solą, pieprzem i dość sporą ilością świeżej bazylii, dodajemy ser pleśniowy i powoli zalewamy tartę, na sam wierzch ścieramy świeży parmezan


  • wstawiamy do nagrzanego piekarnika do 180 stopni, pieczemy około 25 minut
  • zostawiamy tartę do wystygnięcia, smakuje pysznie na ciepło jak i na zimno, gdzie dużo lepiej się kroi, z wierzchu przybieramy świeżą bazylią i kwiatami ogórecznika  


Smacznego;)

piątek, 9 sierpnia 2013

Dżem z czarnej porzeczki i tonki

Kiedy w tamtym roku dostałam od Bei te cudowne "fasolki", marzyłam aby się same rozmnożyły, bo są tak cudownym dodatkiem do konfitur, do ciast, do serników i mięs, że już nie wyobrażam sobie jej nie mieć w mojej kuchni. Tym razem skończyła w duecie z czarnymi perłami, czytaj: czarnymi porzeczkami, gdzie sprawiła, że smakują jak waniliowe, podwędzane z nutką anyżu i innych orientalnych zapachów najlepsze porzeczki jakie dotąd jadłam.


Na blogu z użyciem tonki macie już:
konfitura czereśniowa z rumem i tonką
sernik z tonką i malinami
kawa z kahluą i tonką





Składniki:

  • 2 kg czarnej porzeczki
  • 1,5 kg cukru trzcinowego
  • 1 duże ziarenko tonki - lub 1 laska wanilii

Przygotowanie:
  • porzeczki umyć, oddzielić od gałązek, przełożyć do dużego garnka z grubym dnem, nasypać cukru, dokładnie wymieszać, odstawić na 10-15 minut
  • po tym czasie zacząć przesmażać na średnim ogniu około 30-40 minut, co jakiś czas mieszając
  • dodać starte ziarenko toki lub wanilię i dosmażać do usyskania odpowiedniej gęstości, ja smażyłam jeszcze 40 minut
  • gorące nałożyć do słoików, dokładnie zakręcić, zostawić do wystygnięcia



Smacznego;)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Lawendowe bułki maślane

Pozytywna lawendowa obsesja trwa, bo jak się już raz ją gdzieś doda - mam na myśli lawendę, to nie można przestać!
Miałam upiec na życzenie bardzo bliskiej mi Osoby maślane bułeczki.
Marzyła o nich, a że ja lubię spełniać marzenia, to się do nich zabrałam i w trakcie przygotowań, zamieniłam dwa składniki z tego pierwotnego przepisu i powstała ich lawendowa wersja.


Ciasto wychodzi cudnie tłuściutkie, idelane do formowania, które trzeba przeprowadzić szybko i bezboleśnie. Pieką się ekspresowo, są mięciutkie, rozpływają się w buzi, polecam
ten przepis już po lawendowych zmianach i ten oryginalny, który macie tutaj.






Składniki na 20 bułek:
  • 0,5 kg mąki
  • 30 g drożdży
  • około 250 ml słodkiej śmietanki (dałam 36%) w temperaturze pokojowej
  • 60 g cukru
  • 50 g oleju lawendowego (kilka dni temu, do oleju rzepakowego dodałam kilkanaście gałązek lawendy i mam olej lawendowy)
  • 3 żółtka
  • skórka cytrynowa 
  • szczypta soli
  • kilka samych kwiatów lawendy na wierzch każdej z bułeczek

Przygotowanie:
  • mąke przesiać do miski
  • zrobić rozczyn: w mące zrobić dołek, wsypać do środka rozkruszone drożdże, dodać z 2-3 łyżeczki cukru i  połowę śmietanki (ma być w temperaturze pokojowej), podsypać kilka łyżek mąki i starannie wymieszać, pozostawić przykryty w ciepłym miejscu do wyrośnięcia
  • żółtka rozetrzeć z resztą cukru na pulchną masę - wystarczy zrobić to trzepaczką, można mikserem
  • gdy rozczyn podwoi swoją objętość, dodawać czyli podsypywać resztę mąki, dodać resztę śmietanki, roztarte żółtka z cukrem, otartą skórkę z cytryny, dodać szczyptę soli i zacząć wyrabiać ciasto - dokładnie mieszać wszystkie składniki, wybijając ciasto, tak, aby jak najwięcej weszło powietrza, na gładką i lśniącą masę
  • gdy odstaje od ręki i miski wlewać stopniowo olej, dokładnie wymieszać, wyrównać, przykryć i odstawić w ciepłe miejsce - ma podwoić swoją objetość, u mnie rosło dobrą godzinę
  • wyrośnięte ciasto wykładamy na podsypaną mąką stolnicę, chwilke wyrabiamy i dzielimy na 20 równych porcji - ja zawsze ważę całe ciasto i odważam potem kawałek po kawałku taki sam na jedną bułeczkę
  • uformowane bułeczki wykładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykryć i odstawić na około pół godziny do wyrośnięcia - czyli do podwojenia swojej objętości
  • piekarnik nagrzać do 180 stopni - ja piekłam z termoobiegiem
  • posmarować wodą każdą bułeczkę, posypać jak ja makiem i ułożyć po gałązce z kwiatami lawendy
  • wstawić do nagrzanego piekarnika i piec około 17-20 minut - na złoty kolor 
  • wyjąć na kratkę do ostudzenia 



Smacznego;)




poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Dżem porzeczkowo-kokosowy

Słodko-kwaśne porzeczki i kokos, czy to udane połączenie, moim zdaniem tak!
Już widzę to w drożdżowce, bułeczkach, na ciasteczkach czy tarcie, pomyślałam też o serniku kokosowym wykończonym właśnie tym dżemem, co o tym myślicie?




Składniki:
  • 2 kg czerwonej porzeczki
  • 1 kg cukru
  • 400 g wiórek kokosowych

Przygotowanie:
  • porzeczki umyć, oddzielić owoce od gałązki
  • przesypać cukrem, odstawić na 30 minut
  • wstawić na kuchenkę i na wolnym ogniu pogotować około godziny, co jakiś czas mieszając
  • wiórki kokosowe przelać wrzątkiem, dodać do porzeczek, pogotować razem z 25-30 minut
  • gorący dżem nakładać do czystych i suchych słoików
  • odstawić w chłodne miejsce do wystygnięcia




Przygotowanie w Speedcook:
  • porzeczki umyć, oddzielić owoce od gałązki
  • przesypać cukrem, odstawić na 30 minut
  • owoce umieścić w naczyniu Speedcook-a, ustawić obroty na 2, temperaturę 85 stopni i czas 20 minut
  • wiórki kokosowe przelać wrzątkiem, dodać do porzeczek, zostawić takie same ustawienia i pogotować kolejne 10 minut
  • gorący dżem nakładać do czystych i suchych słoików, zakręcić, odwrócić do góry dnem, żeby się porządnie zassały, a jak p[akujemy je w weck-i to zosatwić do całkowitego ostygnięcia - bez odwracania

czwartek, 1 sierpnia 2013

Karpatka z malinami na spodzie brownie i mój pierwszy wywiad

Wczorajszy dzień zapadnie na długo w mojej pamięci, te emocje, Wasze komentarze, meile, telefony i Like na facebook-u, to tak dodaje skrzydeł!
Dziękuję Wam Wszystkim i Każdemu z osobna, że Jesteście, korzystacie z przepisów, pytacie, że czuję Waszą obecność na każdym kroku, że dzięki Wam czuję się często pysznie zmęczona i mam pełno pomysłów w głowie, muszę tylko znaleźć więcej czasu na ich realizację.

A moja wczorajsza radość, mnóstwo uśmiechów i szczęście to zasługa pierwszego wywiadu, który ukazał się w papierowym wydaniu Gazety Wyborczej Trójmiasta.


To ciasto powstało przy okazji lawendowej karpatki, miałam już brownie, miałam maliny a kremu zrobiłam troszkę za dużo, więc, żeby się nie zmarnował, powstało takie malinowe ciacho.




Składniki:

  • 115 g masła
  • 100 g gorzkiej czekolady
  • 2 jajka
  • 100 g cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 70 g mąki
  • szczypta soli
Masa karpatkowa:
  • 1/4 litra mleka
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżka cukru 
  • 1 żółtko
  • 100 g miękkiego masła
  • 100 g świeżych malin

Przygotowanie:
  • masło rozpuścić na średnim ogniu, dodać połamaną gorzką czekoladę, mieszać aż do rozpuszczenia, odstawić do ostygnięcia
  • jajka ubić z cukrem na najwyższych obrotach na pyszystą masę, pod koniec dodać rozpuszczoną czekoladę z masłem, szczyptę soli, mąkę, wymieszać już na wolnych obrotach, tylko tak, żeby składniki połączyły się
  • wyłożyć ciasto na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia
  • piec w 160 stopniach około 30 minut, do suchego patyczka


Masa karpatkowa:
  • odlać połowę mleka, dodać mąką pszenną, mąką ziemniaczaną, cukier oraz żółtko, dokładnie wymieszać
  • resztę mleka zagotować i dolać połączone składniki masy budyniowej, dokładnie wymieszać, zagotować i mieszać do uzyskania gładniego kremu, żeby nie było grudek
  • wyłączyć, ostudzić
  • do wystudzonego budyniu dodawać masło, łyżka po łyżce i miksować na idealnie gładki krem (bydyń musi być dobrze ostudzony, masło miękkie)

  • wystudzone ciasto ułożyć w formie, ja wyłożyłam brzegi papierem do pieczenia
  • wykładamy na nie krem, równo rozsmarowujemy
  • układamy owoce - maliny


  • ciasto ozdabiamy listkami świeżej mięty, schładzamy w lodówce przynajmniej 2-3 godziny



Smacznego;)




Drukowanie przepisu

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...