logo

niedziela, 29 września 2013

Jak zrobić suszone pomidory?

Do tej pory kupowałam suszone pomidory, bo wykonanie ich kojarzyło mi się z bardzo czasochłonnym zajęciem. I się nie pomyliłam... pomidorowe "Love" trwało z 4 dni.... ususzyć ponad 40 kg pomidorów, wykorzystać wydrążony miąższ, całość pozamykać w słoikach... działo się w mojej kuchni, ale było warto!


Podpowiem odrazu, że jak macie możliwość, to suszcie pomidory w suszarce - takiej do grzybów, owoców i ziół - trwa to o wiele krócej, jest wygodniej, nic się nie przypiecze - czytaj nie wysuszy za bardzo. Przynajmniej mi ten sposób bardziej odpowiada, w piekarniku uchylonym przy mojej Iskierce było niebezpiecznie, non stop chciał zaglądać i sprawdzać czy już się "upiekły" ;)
Ponadto mój piekarnik wyciekał.... co nie było miłe :(


Wracając do samego sposobu, to poczytałam troszkę na kilku blogach, poszperałam w książkach i poprostu zrobiłam już ostatecznie po swojemu, ucząc się w ciągu tych kilku dni na pierwszych wysuszonych kg!




Składniki:
  • pomidory, najlepiej odmiany o małej zawartości wody - użyłam lima
  • świeżo zmielona sól
  • ocet winny
  • oregano, bazylia, tymianek - suszone
  • świeży tymianek, świeże oregano
  • oliwa extra virgin

Przygotowanie:
  • pomidory umyć, przekroić na pół, wydrążyć miąższ i układać na tackach do suszenia bądź na blasze piekarnika wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia
  • tuż przed rozpoczęciem procesu suszenia posolić
  • suszyć w piekarniku w temperaturze około 90-100 stopni przez 4-5 godzin przy uchylonych drzwiczkach, w suszarce, około 5-6 godzin - trzeba kontrolować stopień wysuszenia i wyciągać już podsuszone pomidory, suszyłam je do momentu, kiedy brzegi skórki były pomarszczone a środek sprężysty ale dość sztywny
  • umieszczam wszystkie wysuszone pomidory w dużej misce, posypuję ziołami i na około 50 wysuszonych pomidorów dodaję 3 łyżki octu winnego, mieszam
  • w garnku zagrzewam oliwę, NIE GOTUJĘ!!! 
  • wymieszane w ziołach i occie pomidory umieszczam w słoiku, można dodać jeszcze świeże zioła dla wzmocnienia aromatu, można zrobić bez ziół, jak chcecie mieć czyste pomidory
  • zalewam ciepłą, podgrzaną oliwą - NIE MOŻE BYĆ ZA GORĄCA, BO POMIDORY SIĘ USMAŻĄ!!! (wiem, bo kilka usmażyłam, zjedzone odrazu jako chipsy ;)
  • odrazu zamknąć, zakręcić słoik - odstawić w ciemne miejsce, do zjedzenia idelane p0 minimum 2-3 tygodniach

Z pozostałego miąższu można zrobić najlepszy koncentrat pomiodorowy, na który przepis macie już na blogu, pod tym linkiem, zapraszam!


http://mojetworyprzetwory.blogspot.com/2013/08/koncentrat-pomidorowy.html


Smacznego;)

środa, 25 września 2013

Marynowane borowiki / Grzyby w occie

Ci którzy są ze mną od początku albo znają mnie osobiście to wiedzą, że mam najlepszą, uniwerslaną zalewę do marynowania wszystkiego co tylko mamy ochotę zamarynować - najlepsza marynata, bo stworzona i dopracowana przez moją Mamę i ma już.... dziesiąt lat ;) !


Te borowiki, choć mam dopiero jeden malutki słoiczek - będą na Boże Narodzenie, w weekend wyruszamy na grzyby i mam nadzieję nazbierać dużo podgrzybków i maślaków i zamarynować je w identyczny sposób. Ja do swoich dodałam pieprz kolorowy, w przepisie podaję czarny.





Marynata-zalewa:
  • 5 szklanek wody 
  • 1 szklanka octu 10%
  • 1 szklanka cukru
  • 2 łyżki soli
dodatkowo:
  • gorczyca 
  • ziele angielskie
  • pieprz czarny ziarnisty
  • liście laurowe
  • świeża cebula

i oczywiście:

  • grzyby - obrane, wyczyszczone, umyte

Przygotowanie:
  • grzyby obrać, oczyścić, dokładnie wypłukać - nie za długo, bo najlepsze zostanie w wodzie, wyjąć na durszlak, wstawić garnek z osoloną wodą, wrzucić grzyby i je krótko obgotować na dużym palniku - ja zazwyczaj obgotowuję je około 4-5 minut
  • potem je wykładam znowu na durszlak i hartuję zimną wodą, w tym czasie szykuję zalewę
  • składniki marynaty wlewamy i wsypujemy do garnka i zagotowujemy, mieszamy do zupełnego rozpuszczenia się soli i cukru, wyłączamy
  • w tym czasie ugotowane grzyby, w tym wypadku borowiki układamy w słoiku do połowy
  • teraz dodajemy na 0,4 l słoik 3-4 liście laurowe, 3-4 ziarenka ziela, 2-3 pieprzu, 2 cząstki średniej wielkości cebuli
  • dokładamy grzyby i na wierzchu sypiemy po 2 łyżeczki gorczycy - (w borowikach ją pominęłam ze względu na mojego M., uwielbia marynowane grzyby, ale bez gorczycy, następny słoiczek będzie dla mnie z gorczycą)
  • całość zalewamy zalewą - nie musi ostygnąć, nie ma to znaczenia
  • dokładnie zakręcam słoiki i pasteryzuję około 10 minut od zagotowania



Smacznego ;)


niedziela, 22 września 2013

Ciasto dyniowo-pomarańczowe

W tym roku postanowiłam, że z dyni upiekę wiele pysznych ciast, którymi się z Wami podzielę.
To moje drugie dyniowe ciasto jakie upiekłam w swoim życiu, pierwszym  był sernik dyniowy.

Pisząc ten przepis, na talerzu jest jeden kawałek, na który z uśmiechem czai się mój M. i pewnie już za chwilę, zostaną tylko okruszki :)



Pierwszą czynnością, którą musimy zrobić jest przygotowanie puree z dyni:
dynię kroimy na kawałki, takie 400-500 g i układamy na blasze wyłożonej papierem skórą do dołu. Pieczemy około 40 minut w 180 stopniach. Po tym czasie, oddzielamy upieczony miąższ od skóry i delikatnie odcedzam - dynia ma dużo wody, zostawiam więc oddzielony miąższ na sicie, dodatkowo miksujemy lub rozgniatamy dynię na jednolite puree. Zostawiamy do ostygnięcia.








Składniki na tortownicę o średnicy 18 cm:

  • 200 g masła
  • 200 g puree z dyni
  • 200 g cukru
  • 1 laska wanilii lub 1 łyżka cukru waniliowego
  • 3 jajka - żołtka i białka osobno
  • szczypta soli
  • 250 g mąki
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 cała pomarańcza - skórka, filety z niej i sok
  • kilka orzechów laskowych - można pominąć, ale miałam takie świeże, młode i nie mogłam się oprzeć ;)

Przygotowanie:
  • umieścić masło w garnku, rozpuścić - ale nie zagotować, odstawić z palnika
  • oddzielić żołtka od białek i utrzeć z cukrem i wanilią, dodać wystudzone puree, miksować na najmniejszych obrotach, dodać rozpuszczone masło, wymieszać
  • w międzyczasie zetrzeć skórkę z pomarańczy i dodać do ciasta; dokładnie obrać pomarańczę z białej części i wyfiletować cząstki a sok wycisnąć z pozostałości po pomarańczy - będzie go około 1/3 szklanki
  • mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, dodawać po trochu do masy, na zmianę z sokiem pomarańczowym miksować do połączenia się składników, dodać pokrojone orzechy
  • ubić białka ze szczyptą soli na sztywną pianę
  • piekarnik rozgrzać do 180 stopni, formę wyłożyć papierem do pieczenia
  • pianę z białek dodać do ciasta i już delikatnie, tylko łyżką dokładnie połączyć z ciastem
  • gotowe ciasto przelać do tortownicy, wyrównać, poukładać cząstki pomarańczy
  • piec około 40-50 minut do suchego patyczka, gdyby w środku było jeszcze mokre a już dość upieczone na wierzchu, proszę je przykryć z wierzchu papierem i dopiec do suchego patyczka
  • zupełnie je ostudzic i posypać pudrem lub polać polewą


Smacznego ;)


czwartek, 19 września 2013

Czeko-jeżyny / czekoladowo-jeżynowy dżem

W tym roku pierwszy raz przerabiam jeżyny, które prawie co tydzień dostawałam od moich chłopaków z ich weekendowych wypadów do dziadków.

Powstały 3 przepisy:
galaretka jeżynowa, na którą przepis macie tutaj,
sok z jeżyn, na który przepis podam na dniach
i dzisiejszy czeko-jeżynowy dżem... poezja!


Jest dość pracochłony, bo jeżyny trzeba przetrzeć przez sito i wymaga to siły, cierpliwości i czasu, ale uwierzcie mi, warto, doznania smakowe, nie do opisania ;)




Składniki na około 5 słoików o pojemności 200 ml:

  • 2 kg jeżyn
  • około 100 ml wody
  • 400 g cukru trzcinowego
  • 40 g prawdziwej czekolady z zawartością minimum 70% kakao
  • około 20 listków mięty czekoladowej (możńa pominąć, ja uwielbiam więc dodałam)

Przygotowanie:
  • jeżyny umyć, przełożyć do garnka z grubym dnem, podlać wodą, zacząć gotować co jakiś czas mieszając
  • po około 20 minutach gdy sok już puści z owoców, dodajemy cukier i gotujemy kolejne 20 minut, wyłączamy i odstawiamy do przestygnięcia na kilka godzin
  • po tym czasie nakladamy na sitko z bardzo drobną siatką łyżka po łyżce soku z owocami i przecieramy do drugiego garnka
  • przetarte jeżyny odparowujemy na średnim ogniu, trwa to około pół godziny, dodajemy pokrojoną czekoladę i mieszamy do jej  rozpuszczenia się - na tym etapie proszę sprawdzić czy jest dla Was ta dżemowa propozycja odpowiednio słodka - dla nas jest idealnie wyważona, słodko-konkretna, z wyczuwalną nutką gorzkiego smaku od czekolady, ale idelanego smaku
  • pod sam koniec dla tych, którzy lubią i chcą wystarczy dodać drobno pokrojone listki mięty
  • gorące nakładać do słoików, jak zupełnie przestygną, proponuję je dodatkowo zapasteryzować - około 7 minut od zagotowania



Smacznego ;)

niedziela, 15 września 2013

Sok z ciemnych winogron

Z tych winogron to pewnie wino byłoby najlepsze, ale były tak słodkie i tyle ich dostałam, że postanowiłam zrobić sok, którym będzie wspaniałym dodatkiem do herbaty w jesienne i zimowe popołudnia.

Nie jestem posiadaczką sokownika, więc zrobiłam go najprostszą i bardzo szybką metodą.
 Wystarczy nam duży garnek i durszlak z gęstą "siatką".


Warto wiedzieć, że winogrona mają bardzo dużo cennych składników: 
zawierają dużo potasu, są więc bardzo korzystne dla serca, układu krwionośnego i działają moczopędnie. Są bogate w fosfor i wapń - podstawowy budulec kości i zębów - oraz działają odżywczo na mózg. Zawierają także magnez i chlor, regulujące pracę systemu nerwowego. Winogrona bogate są również m.in. wpotas, magnez, cynkmiedź, bor.Ciemne winogrona są zdrowsze od jasnych, ponieważ mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. W skórce winogron występuje składnik - 
resveratrol, który ma działanie antyrakowe.




Składniki na około 5 l soku:

  • około 7 kg winogron - jeszcze w kiściach
  • cukier - na 1 kg owoców od 50 do 100 g cukru (dałam trzcinowy )
  • woda


Przygotowanie:
  • umyte winogrona, odrywamy od gałązki, umieszczamy w garnku, dodajemy cukier (proponuję na początku dodać połowę, zawsze można dosłodzić tuż przed nalanie do słoików, czyli na 1 kg owoców dać 50 g cukru) podlewamy owoce odrobiną wody i gotujemy na średnim ogniu
  • gdy zaczną pękać i puszczać sok, zlewamy go do słoików, a to co nam zostanie - skórki i pestki odcedzamy na drobnym sicie
  • słoiki mocno zakręcamy, odstawiamy do ostygnięcia, żeby się zassały


  • pamiętajcie, żeby sprawdzić czy jest wystarczająco słodki, zanim zaczniecie zlewać go do słoików, zawsze możecie dosłodzić po swojemu, jednak nie przekraczajcie tych 100 g na 1 kg owoców - wiem już z doświadczenia, że jest to wystarczająca ilość


Smacznego ;)

środa, 11 września 2013

Chrupiące bagietki pszenno - żytnie

Ostatnio kiedy czasu mam na wszystko za mało, w domu królują bułki, bagietki i chleb pszenny z maszyny. Zakwas wyciągam tylko po to, żeby go nakarmić i ponownie trafia do lodówki.
Nie mogę doczekać się weekendu, obiecałam sama sobie, że upiekę bochenek, taki okrągły, taki na zaczynie, taki.... najwspanialszy, żeby w domu znowu zapachniało chlebem!

Dziś zapraszam Was na bagietki, nie takie typowe, równe, gładkie, pszenne, zapewniam jednak, że są pyszne i uzależniają, bo chrupią i smakują wspaniale już z samym masłem a z dodatkiem pomidora, kiedy jest teraz na nie najlepszy sezon - smakują wybornie!




Składniki na 4 bagietki:

  • 400 g mąki pszennej, najlepiej chlebowej
  • 100 g mąki żytniej typ 720
  • około 300 g ciepłej wody
  • 10 g soli morskiej
  • szczypta cukru
  • 20 g świeżych drożdży

Przygotowanie:
  • drożdże rozpuścić w 100 ml ciepłej wody, dodać sól i cukier
  • do miski przesiać mąki, dodać rozpuszczone drożdże i zacząć wyrabiać, najlepiej mikserem albo w maszynie do chleba kilka minut 
  • pomału dodajemy resztę wody, ciasto ma być sprężyste i dość miękkie, dobrze zagniatamy, na sam koniec wyrabiamy ręcznie około 10 minut
  • umieszczamy ciasto w misce, przykrywamy i wstawiamy do lodówki na 10-12 godzin
  • następnego dnia, ciasto wyrabiamy chwilkę i zostawiamy w temperaturze pokojowej na około 1 godzinę, po tym czasie na podsypanym blacie dzielimy na 4 porcje i formujemy bagietki - ja stworzyłam takie ala' rustykalne, jak owalne chlebki tylko wyciągnięte na dlugość
  • uformowane bagietki przykrywamy lniną ściereczkę i zostawiamy do wyrośnięcia na 1-1,5 godziny, po wyrośnięciu nacinamy
  • pieczemy w rozgrzanym piekarniku do 250 stopni na środkowym poziomie w opcji góra-dół około 15-20 minut - mają być zarumienione
  • wyciągamy, studzimy lub nie i zajadamy ;)



Smacznego;)

piątek, 6 września 2013

Dorada z rozmarynem, winem, cytryną i pomidorkami

Jest piątek - weekendu początek!
Jest piątek - jest ryba, przynajmniej staram się, żeby była!

Tą doradę piekłam już dawno temu, dziś też taką upiekę jak wrócę do domu.
Możecie w ten sam prosty sposób przygotować każdą inną rybę: pstrąga, sandacza, okonia, czy nawet łososia, wszystkie wyjdą aromatyczne, pyszne, lekkie, idealne!





Składniki:

  • świeża ryba - ja zrobiłam doradę o wadze około 300-350 g (już wypatroszona)
  • świeży rozmaryn
  • sól himalajska różowa, może być morska
  • plastry cytryny
  • 1 lyżeczka masła - najlepiej klarowanego
  • około 100 ml białego wina
  • świeżo zmielony kolorowy pieprz
  • pomidorki cherry

Przygotowanie:
  • rybę umyć, osuszyć, delikatnie ponacinać z zewnątrz, wystarczy z 1 strony (można usunąć oczy - nie lubię takich upieczonych mętnych oczu:( )
  • natrzeć w środku solą, około 1/2 łyżeczki na 1 rybę, włożyć do środka rozmaryn 2-3 gałązki i z 2 plastry cytryny
  • formę wysmarować klarowanym masłem, położyć w niej rybę, z wierzchu posypać solą i świeżo zmielonym pieprzem


  • piec w nagrzanym do 250 stopni piekarniku około 10 minut, po tym czasie, podlać rybę winem i piec kolejne 10 minut (opcje piekarnika: grzała z góry, rybę ustawiamy na środkowej półce)
  • pod sam koniec pieczenia, obok na blaszce upiec gałązkę pomidorków cherry wstawić je na 3-4 minuty do piekarnika obok ryby


Smacznego;)

środa, 4 września 2013

Zrazy z daktylami w sosie na bazie Ballantines i coca coli

Wołowina gości od święta na naszym stole i nie dlatego, że nie lubimy, ani dlatego, że jest droga, ale dlatego, .... że ciężko jest dostać naprawdę ładny kawałek wołowego mięsa. Nie mam swoich sprawdzonych miejsc, skłamałam, nie miałam, odkryłam wspanialy sklep, który jest bardzo dobrze zaopatrzony i z przyjemnością będę tam robić mięsne zakupy.


Nie przedłużając... zapraszam na zrazy, które powstały, bo nikomu nie chciało się iść do piwnicy po ogórki, bo chciało nam się mięsa na słodko!





Składniki:

  • około 600-700 g zrazowej wołowiny
  • musztarda dijon
  • suszone daktyle
  • około 250 ml coca coli
  • 100 ml Ballentines- a
  • około 100 ml wody
  • 100 ml śmietany kremówki
  • świeżo zmielony pieprz i sól do smaku
  • 2 liście laurowe, ziele angielskie 4-5 kuleczek
  • świeży tymianek
  • 1 łyżki klarowanego masła


Przygotowanie:
  • mięso umyć, osuszyć, pokroić na 0,5 cm plastry
  • każdy przyprawić świeżo zmielonym pieprzem i posmarować musztardą - ja tak przyprawione mięso odkładam do lodówki na 2-3 godziny
  • po tym czasie zaczynam faszerowanie, a dokładniej zawiajanie zraz: na każdy kawalek mięsa kładę po 2 daktyle i zwijam, jak zrazy
  • na patelni rozgrzewam masło klarowane i na rozgrzanym tłuszczu obsmażam z każdej strony mięso
  • pod sam koniec, kiedy już wszystkie obsmażone zrazy są na patelni (można przełożyć do garnka z grubym dnem, ale ja robię to od początku do końca na patelni) dodajemy whisky, odparowujemy około 3-4 minut, podlewamy colą i wodą, dodajemy sól do smaku - około 1,3 łyżeczki, liśice laurowe i ziele angielskie, dusimy z 25-30 minut pod przykryciem
  • po tym czasie dodajemy śmietankę, redukujemy sos - odparowujemy i na sam koniec dodajemy świeży tymianek i doprawiamy jak trzeba solą i pieprzem ( swojego sosu nie redukowałam aż tak bardzo, bo M. był wyjątkowo głodny i nie mógł się już doczekać :) )


Smacznego;)

Drukowanie przepisu

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...