Pamiętam jak byłam dzieckiem taką jedną, jedyną jabłonkę z papierówkami, zjadaliśmy je prosto z drzewa, ale tylko takie żółciutkie. Te jeszcze lekko zielone i te najmniejsze Mama zrywała i robiła kompot w takich dużych 3 l słojach poprostu z cukrem i wodą.
Zajadaliśmy się nimi do pieczonego mięsa przy obiedzie, niebo w ...buzi, mówię Wam, niby nic takiego, ale tylko papierówka nadaje się do takiego całego zamknięcia w słoiku.
Potem nasza jabłoneczka uschła i przez kilkanaście lat nie było papierówki w sadzie mojej Mamy, aż do tego roku, kiedy takie małe, niepozorne drzewko obrodziło w około 50 sztuk.
Miała to być jakaś inna odmiana jabłoni, a okazało się w tym roku, że to papierówka (ma drzewko szczęście, bo już w tamtym roku Mama groziła, że je zetnie, bo owoców nie ma)
Ja się cieszę ogromnie, bo mogłam sobie zerwać ich kilkanaście, powąchać, nacieszyć, przywołać wspomnienia, kiedy było nas tak dużo w domu, kiedy żył mój Tata, kiedy żyli moi wszyscy bracia, jak wtedy było pięknie... chociaż wspomnienia mam piękne, te moje łzy w tej chwili , kiedy piszę te słowa, są łzami smutku, że ich już nie ma, że nie będzie, że to jest zupełnie inna papierówka...
Wracając do tematu kompotu, postanowiłam te śliczne jabłuszka zamknąć za szkłem i serwować tak, jak kiedyś moja Mama serwowała nam.
Idealnie nadały się do nich wspaniałe wecki z Owocowego Domu, które jakby były stworzone do tych jabłuszek.
Przepis jest prosty, banalny, a jednak ważny, ma kilkadziesiąt lat i będę go przekazywać dalej, tak jak dziś Wam.
Składniki:
- umyte, z odciętą szypułką i ogonkiem papierówki - jak najmniejsze, zielonkawe
- cukier - na 1 jabłuszko 1 kopiasta łyżeczka
- woda - do przykrycia
Przygotowanie:
- z wyciętymi szypułkami (nie wiem jak to nazwać, ale wiecie napewno o co chodzi) i oderwanymi ogonkami papierówki układamy w słoiku, zasypujemy cukrem, na 1 jabłuszko dajemy 1 kopiastą łyżeczkę cukru, zalewamy wodą
- pasteryzujemy krótko, od zagotowania około 5-7 minut, bo lubią popękać
- zostawiamy w naczyniu w którym się pasteryzowały do ostygnięcia i wynosimy do piwnicy
Smacznego;)
Pięknie wymyślone i zamknięte w pięknych wekach:)
OdpowiedzUsuńTen przepis do dziedzictwo mojej Mamy;) Ma wspomnienia... Pozdrawiam!
UsuńSuper przepis, szkoda że już nie mam papierówek bo zużyłam, żeby się nie zmarnowały, bo zaczęły pękać. Ale za rok spróbuję :)
OdpowiedzUsuńZa rok będzie jak znalazł;) Pozdrawiam!
UsuńKompot z papierówek zrobi święto z kazdego dania. Mnie kojarzy się z niedzielnymi obiadami u mamy gdzie był podawany zamiennie z kompotem z czereśni. Uwielbiam picie i mały deser zarazem. Pozdrawiam kamila
OdpowiedzUsuńDokładnie tak;) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńSuper wyglądają:))
OdpowiedzUsuńcudownie wyglądają !
OdpowiedzUsuńDziękuję i pysznie smakują;)
UsuńŚlicznie wyglądają te jabłuszka w całości w słoikach :)
OdpowiedzUsuńTeż się nie moglam na nie napatrzeć i M. właśnie mi je wyniósł do piwnicy;(
UsuńFajnie wyglądają takie całe jabłuszka w słoikach :)
OdpowiedzUsuńNie będę skromna, ale pięknie wyglądają;) Normalnie jestem z siebie dumna;)
UsuńW takiej postaci jabłek w słoiku jeszcze nie widziałam :). Znaczy w całości. Pięknie to wygląda.
OdpowiedzUsuńDziękuję Tygrysico;)
Usuńdumnie się prezentują w tych słojach ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, a teraz nabierają mocy w piwnicy;)
UsuńAle wspaniałe "wecki". Wyglądają obłędnie i pewnie tak samo będą smakować.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami,
Edith
W tych weck- ach to jestem zakochana, jeszcze tyle ksztaltów czeka do napełnienia;)
UsuńUwielbiam kompoty:] a najbardziej lubię truskawkowy i z jabłek.
OdpowiedzUsuńTwoje słoiczki wyglądają rewelacyjne!
Dziękuję! Pozdrawiam!
Usuńuwielbiam przetwory, choć sama robię je sporadycznie. Smakowicie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam je robić, w koncu nazwa bloga zobowiązuje;)
UsuńFajnie wyglądają te jabłuszka zamknięte w słojach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Mi też się podobają Asiu! Pozdrawiam!
UsuńSzczęście zmącone. Znam ten stan i znam ten smak jabłek wekowanych w całości...
OdpowiedzUsuńAn-na, pięknie to ujęłaś "Szczęście zmącone"... Pozdrawiam serdecznie!
UsuńPięknie wyglądają! A ze u Rodziców w ogrodzie rosną papierówki to będę musiała wypróbować Twój sposób:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zaciekawiły te jabłuszka :)
OdpowiedzUsuńTakie niby nic a jednak;)
UsuńW takiej formie jeszcze nie próbowałam przyrządzić papierówek :) Mam trochę w domu to spróbuję :)
OdpowiedzUsuńObowiązkowo Kasiu! Pozdrawiam!
Usuńkoniecznie muszę wypróbować ! ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Pozdrawiam!
UsuńObłędnie wyglądają. Dziękuję za przepis, mam mnóstwa papierówek i nie wiedziałam co z nimi robić.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo;) Pozdrawiam!
UsuńAle uroczo wyglądają te jabłuszka w słojach! A słoiczki też bardzo mi się podobają!
OdpowiedzUsuńDziękuję aleglodomorku;) Pozdrawiam!
UsuńSuper. Nigdy takich nie robiłam. Zawsze kroję w ósemki. Pozdrawiam ;]
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie kroiłam jabłek w ósemki, albo całe, albo mus;) Pozdrawiam!
Usuńfantastyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńpięknie wyglądają!!! Chyba się skuszę bo papierówek mam pod dostatkiem:D
OdpowiedzUsuńPapierówki zalać przegotowaną, ostudzoną wodą czy gorącą?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Justyna :)
Robię jeden słoiczek na spróbowanie z wczorajszych "dziadkowo-ogródkowych" cudów ;)
OdpowiedzUsuń